Bardzo dobre serum dla osób z cerą mieszaną, tłustą, skłonnością do zaskórników i wyprysków. Na tyle skoncentrowane by działać i jednoczesnie na tyle lekkie, że można nosić je pod makijaż. Jeśli szukacie nawilżającego pewniaka, który pomoże przy problematycznej cerze i zaczerwienieniach, to z czystym sumieniem mogę polecić bestseller marki Innisfree – The Green Tea Seed Serum.
Skład Innisfree The Green Tea Seed Serum
Zgodnie z oficjalną obietnicą złożoną przez Innisfree w żadnym ich produkcie nie znajdziemy parabenów, brawników, oleju mineralnego, etanolu, benzofenonu i składników odzwierzęcych.
Wiele produktów afiszuje się „tytułowymi składnikami”, a gdy spojrzymy w pełen wykaz znajdujemy je gdzieś w połowie lub pod koniec listy. W przypadku serum Innisfree nic z tych rzeczy! Tytułowy ekstrakt z zielonej herbaty znajduje się już na pierwszym miejscu w składzie i według zapewnień producenta stanowi 75.9% całości.
Zielona herbata znana jest z właściwości antyoksydacyjnych, przeciwzapalnych i nawilżających. Dodatkowo stanowi bardzo dobre rozwiązanie dla osób z cerą wrażliwą. Analizując dalej znajdziemy całą rzeszę cytrusów – grejpfrut, pomarańcza, mandarynka. Pomagają one nawilżyć, ale też i rozjaśnić cerę.
Można przyczepić się alkoholu w składzie, jednak w przypadku tego produktu nie stanowi to dla mnie problemu. Jego obecności nie podrażnia, nie przesusza, nie wczujemy też go w zapachu. Dodatkowo biorąc pod uwagę fakt, że pierwszy składnik odpowiada za prawie 80% całości – nie jest to zapewne duże stężenie.
Camellia Sinensis Leaf Extract, Biosaccharide Gum-1, Alcohol, Propanediol, Diethyoxyethyl Succinate, Dipropylene, Glycol, Glycerin, Camellia Japonica Leaf Extract, Orchid Extract, Citrus Unshiu Peel Extract, Opuntia Coccinellifera Fruit Extract, Camellia Sinensis Seed Oil, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, DL-Panthenol, Betaine, Trehalose, Niacinamide, PEG/PGG-17/6 Copolymer, BIS-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, C12-16 Alcohols, Potassium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenyl Trimethicone, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Cellulose Gum, Palmitic Acid, Hydogenated Lecithin, Octyldodeceth-16, Dextrin, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Fragrance.
Formuła produktu i właściwości
Serum ma dość wodnistą konsystencję, zdecydowanie nie oleistą. Bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Z tego tytułu noszę je czasami pod makijaż i bardzo dobrze sobie tam radzi ? . Wyczuwalny jest lekki zapach zielonej herbaty i cytrusów.
Jeśli chodzi o efekty to producent nie obiecuje kucyków na patyku i tęczy – produkt sprzedawany jest i reklamowany jako serum nawilżające i dokładnie to robi. Nie ma na calu redukcji zmarszczek, rozjaśnienia przebarwień itp.. Nie jest to nawilżenie, które usatysfakcjonuje osoby z cerą suchą (lub mieszaną w stronę suchej) i przyzwyczajone do kosmetyków pokroju Midnight Recovery Concentrate z Kiehl’s. Zdecydowanie jednak posiadacze cery tłustej, mieszanej w stronę tłustej oraz z problemami trądzikowymi będą zadowolone. Serum ładnie nawilża, wycisza, nie zatyka porów. Łagodzi zaczerwienienia i pozytywnie wpływa na powstawanie nowych wyprysków – czyli pomaga je ograniczyć ? .
Innisfree The Green Tea Seed Serum jest bardzo wydajne. Po 4 miesiącach codziennego korzystania zużyłam 1/3 produktu.
Opakowanie
Opakowanie jest delikatne, plastikowe i bardzo lekkie. Nie mamy tu pipety jak przy większości tego typu kosmetyków, a pompkę. W moim odczuciu dozuje ona trochę za dużo produktu i chwilę zajęło mi wyczucie ile muszę nadusić żeby wydobyć odpowiednia ilość serum. Do kompletu przychodzi ochronne nakrycie / zamknięcie dla pompki, więc nie musimy się martwić zabierając Innisfree The Green Tea Seed Serum ze sobą w podróż.
Podsumowanie
Używam serum od 4 miesięcy. Przyjemnie nawilża, jednocześnie utrzymując moją cerę w dobrej kondycji i minimalizując ryzyko powstania nowych nieprzyjaciół. Nie jest to produkt przełomowy, a jednak wkradł się cichaczem i podbił moje serce. Gdy wyjeżdżam z domu w ciemno wkładam go do torebki, bo wiem, że na Innisfree The Green Tea Seed Serum można polegać. Może nie ma spektakularnych efektów w stylu „wow! jak moja cera pojaśniała!”, ale i nie takie jest jego zadanie. Natomiast jest to produkt, który dokładnie spełnia obietnice producenta. Jeśli macie cerę tłustą, problematyczną lub mieszana w stronę tłustej pokochacie ten kosmetyk za lekką konsystencję, właściwości łagodzące i nawilżenie.
Moja ocena: 4,5/5
Cena: 89 zł
Pojemność: 80 ml
Zalety: | Wady: |
---|---|
Ekstrakt z zielonej herbaty stanowi ok 76% | dostępność |
Bez: parabenów, brawników, oleju mineralnego, etanolu, benzofenonu i składników odzwierzęcych | alkohol w składzie (relatywne, przez 4 miesiące nie zaobserwowałam negatywnych rezultatów, ale może dałoby się lepiej ? ) |
Szybko się wchłania, nie pozostawia klejącej warstwy | |
Redukuje zaczerwieniania | |
Lekko chłodzące właściwości (przyjemny na lato) | |
Bardzo wydajny |
2 komentarze
Zielona herbata jest fajna, kiedys uzywalam jej jako tonera/mgielki wiele razy dziennie (taka odwodniona cere mam, heh). Swietnie nawilza, mnie rozjasnia i faktycznie wypryski szybciej znikaja. Niestety szybko sie psuje w lecie, fajnie by bylo sprobowac jakiejs gotowej mgielki z konserwantem. Chyba Whamisa ma z zielona herbata i lisciem oliwnym?
Tak, jest takie cudo od nich jak Organic Flowers Olive Leaf Mist, ale jeszcze nie miałam okazji korzystać. Whamisa jest u mnie jednak na liście „to do” więc na pewno za jakiś czas coś tu się pojawi ?